Michał Czarski: Informacja to łącznik
- wywiad Marszałka Województwa Śląskiego dla Polskiej Agencji Prasowej.
Warszawa, 14 marca 2006
Anna Mikołajczyk-Kłębek, Daniel Pawluczuk: Często Pan marszałek
odwiedza stronę internetową Serwisu Samorządowego?
Michał Czarski, marszałek województwa śląskiego: Chyba nie przesadzę,
jeżeli powiem, że codziennie. Z małymi wyjątkami, kiedy rzadko jestem
przy biurku. Mam tą stronę w zakładce "Ulubione" i odwiedzam
Was regularnie, aby zobaczyć nie co u konkurencji, ale co u kolegów słychać.
Jaką rolę informacji widzi Pan w dzisiejszym świecie?
To jest łącznik między władzą, a obywatelem. Pomijanie informacji jest
kardynalnym błędem. Cały proces rządzenia musi wynikać z akceptacji społecznej,
trudno robić coś co jest niezrozumiałe, albo wzbudza sprzeciw.
Rola informacji przed wyborami rośnie...
Na wynik wyborczy pracuje się przez cały czas. Działacz samorządowy powinien
pracować od następnego dnia po wyborze, bo tak się buduje autorytet sprawowanego
urzędu.
Czy będzie Pan marszałek startował w tegorocznych wyborach samorządowych?
Mam ochotę startować, ale decyzja jeszcze nie zapadła. Od 12 lat jestem
zaangażowany w prace samorządu, najpierw gminnego, od czterech lat wojewódzkiego,
ale życie zawodowe nie składa się wyłącznie z tej działalności.
Czy były przedsięwzięcia, które nie zostały zrealizowane w tej kadencji
i wymagają dokończenia?
Po pierwsze przejąłem szereg zadań po swoim poprzedniku dr Olbrychcie.
Nie zanegowałem chyba żadnego działania z przeszłości, a dodatkowo wprowadziłem
nowe, bo zastałem trudną sytuację związaną z restrukturyzacją przemysłu,
m.in. zamykaniem kopalń i hut. Liczba osób zarejestrowanych w urzędach
pracy wynosiła 330 tysięcy osób, dziś jest to również dużo, bo 280 tysięcy,
ale jednak mniej. Co uważam za sukces mój i moich współpracowników, to
stworzenie pierwszego programu samorządowo-rządowego. Chodzi o program
łagodzenia skutków restrukturyzacji zatrudnienia w górnictwie węgla kamiennego.
Samorządy dały pomysł, a rząd zapewnił środki na jego realizację.
Niedawno Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową opublikował raport,
w którym województwo śląskie wypada najkorzystniej pod względem atrakcyjności
inwestycyjnej. Jaka jest w tym zasługa szefa regionu?
Szef regionu ma inspirować, ma zachęcać, nie przeszkadzać i w sposób
umiejętny korzystać z mądrości swoich podwładnych. Przypisywanie sobie
sukcesów, nawet gdyby miało to swoje uzasadnienie, byłoby niezręczne.
Natomiast wysokie miejsce w tym rankingu wnika z szybkiego odbicia się
od dna. Jak uświadomiliśmy sobie te czarne scenariusze, które wiszą nad
województwem - niektórzy mówili o czarnej dziurze - to trzeba było zacząć
działać. W przypadku pięciomilionowego województwa największym potencjałem
byli mieszkający tu ludzie.
Myśli Pan, że przedsiębiorcy kanadyjscy czytali ten raport?
Tak się szczęśliwie złożyło, że akurat w dniu mojego spotkania z ambasadorem
Kanady ukazał się w "Pulsie Biznesu" wywiad ze mną na ten temat.
Będą nowe miejsca pracy w związku z kanadyjskimi inwestycjami?
Powstaną. I powstają - na przykład w specjalnej strefie ekonomicznej.
Raport IBGR wskazał na poziom bezpieczeństwa jako główne zagrożenie
dla atrakcyjności regionu...
Niski poziom bezpieczeństwa jest regułą w tak silnie zurbanizowanych miejscach
jak Śląsk. Cóż, tego się nie pielęgnuje - z tym się walczy, a przynajmniej
podejmuje próbę ograniczania tego zjawiska. Śląski garnizon Policji uchodzi
na jeden z najlepszych w Polsce.
Panie marszałku, czy dobrze jest mieć narodowy stadion w swoim regionie?
Bardzo dobrze. Przy czym bezpośrednio z faktu, że jest to stadion "narodowy"
nie wynika nic oprócz tego, że jest to splendor. Mamy w tej chwili przygotowany
projekt zadaszenia całej widowni stadionu, do czego dodatkowo mobilizuje
nas możliwość rozgrywania na tym stadionie meczów Euro 2012. Aczkolwiek
prace nad zadaszeniem są bardzo zaawansowane. Bez względu na to czy będzie
Euro, będzie zadaszenie.
Chcielibyśmy jeszcze wrócić do kwestii współpracy marszałka województwa
z pozostałymi jednostkami samorządu. Jak układa się ta współpraca w zakresie
wykorzystania pieniędzy na stypendia unijne?
Alokacja na stypendia unijne była za mała w stosunku do potrzeb. Nie ze
względu, że to nas przerosło, tylko z powodu złego podziału środków ZPORR-owskich.
W pierwszym roku wykorzystaliśmy całą alokację trzyletnia przeznaczoną
na stypendia studenckie. W związku z czym w drugim roku najpierw pukałem
do różnych drzwi w Warszawie, aby na Komitecie Monitorującym przesunąć
środki na te stypendia. Jeśli chodzi o stypendia uczniowskie natomiast
to mamy pełne pokrycie.
© 2005 Polska Agencja Prasowa SA
|
|
Urząd Marszałkowski Województwa
Śląskiego
ul. Ligonia 46, 40-037 Katowice
|
|
|